Zrozumiałe jest to, że inwestorzy poszukują konkurencyjnych usługodawców na rynku i że kierując się czystym rachunkiem ekonomicznym wybierają tych najtańszych. Najtańszy wybór w większości przypadków ma opłakane skutki. W XXI w. nawet produkty masowo wytwarzane w Chinach nie należą do najtańszych. Nie wierzysz? Zapytaj u autoryzowanego dealera o cenę nowego volvo s90. Ale wróćmy do budowlanki.
O tym, że podstarzały budowlaniec z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem potrafi zepsuć najprostszą pracę na budowie przekonaliśmy się już jakiś czas temu, kiedy to Pan Sławek nałożył tynk wapienny na sufit nie oczyściwszy go uprzednio ze starych powłok malarskich i nie gruntując powierzchni. Pan Sławek męczył się kilka tygodni marnując czas i materiał. Oczywiście zapewniał „Tu nic nie odpadnie, wszystko będzie dobrze”. Dziś wiemy, że nie jest dobrze, że cały sufit po partaczu Sławku musieliśmy poprawić.
Ostatnio otrzymaliśmy zaproszenie na oględziny do innego inwestora. Ten też wcześniej korzystał z usług doświadczonego fachury, którym – jak się miało okazać – był nasz były kolega z budowy, partacz budowlany Pan Sławek. Obiecał, że za stówkę (100 pln) naprawi ścianę. Koszt taki niski, bo dla niego, budowlańca, który własny dom budował przez 10 lat wymurowanie kilku cegieł w ścianie powinno zająć nie więcej niż samo wymieszanie zaprawy w kaście. Rzeczywiście tak było.
Poprawienia pracy po partaczach budowlanych zawsze wiąże się z dodatkowymi kosztami. W przypadku zawalonego okna nie wystarczy tylko scalić ścianę spiralami ze stali szlachetnej, przemurować i wykonać nowe spoinowanie. Ale trzeba zacząć od usunięcia szkód, które spowodował szkodnik budowlany – partacz Pan Sławek – który przyczajony czatuje na pieniądze naiwnych inwestorów obiecując szybki postęp prac i tani koszt usług.