Kolejny przykład niszczenia dziedzictwa kulturowego. Zabytkowy obiekt pozostawiony na pastwę zbieraczy złomu i tubylców. Połać dachu niemalże kompletnie ogołocona z blachy, która lądowała w okolicznych skupach metali. Na wycięcie czekają też stalowe ankry, które spajają konstrukcję na wysokości piętra. Pewnie już dawno by je spieniężono gdyby nie pewna drobna acz istotna niedogodność. Nie chodzi tu o problem związany ze statyką. Groźba zawalenia się budowli po wycięciu ściągów nie spędza rabusiom snu z powiek. Chodzi raczej o to, że na skutek zniszczenia dachu woda i śnieg zrobiły swoje. Konstrukcja wewnątrz wykonana była w całości z drewna, które w większej części przegniło uniemożliwiając wspinaczkę na wyższe kondygnacje. Oczywiście w tym samym czasie kiedy przedsiębiorczy rabusie plądrują ten przepiękny zabytek architektury Konserwator Zabytków w zaciszu swojego zakopconego gabineciku podlewa usychające paprotki strzepując od czasu do czasu popiół z papierosa, który niefortunnie zabrudził niebieskie sukno pokrywające blat biurka.