Niezwykle częsty widok spotykany na tzw. ziemiach odzyskanych, które po 1945 zamieszkali Ukraińcy, Litwini, Białorusini oraz inni przedstawiciele czegoś, co określić można jako „kultura azjatycka”. Azjaci mieszkający pierwotnie na stepach, w jurtach trudnili się wypasaniem bydła. Nie znali pojęcia higieny, nie wiedzieli co to dom murowany z cegły, kryty dachówką. I kiedy nagle przesiedlono ich na ziemie zamieszkałe przez potomków Kanta, Goethego, Hölderlina to pierwsze co zrobili, to przebudowali toalety na spiżarki a wychodki zbite z desek postawili za domem. Zgodnie z trybalnym zwyczajem Azjaci uważali, że nie godzi się srać w domu. Za domem nie tylko defekowano. Tutaj zwykle wyrzucano wszystkie odpady, śmieci, popiół z pieców. Azjaci robili to, co ich przodkowie robili na stepach. Problem polegał na tym, że w odróżnieniu od przodków ci nie mogli się przenieść, kiedy hałdy śmieci były zbyt duże. Dlatego robili drugie wysypisko – za stodołą.
Nie znając pojęcia „dom” Azjaci dziwili się kiedy ujrzeli budynki wymurowane z cegły. Owszem, od kilku pokoleń nie mieszkali już w jurtach ale te domy, które znali zbudowane były z drewna, dachy miały pokryte strzechą a na posadzkach była ubita glina. Dlatego dziwili się i podziwiali „jak to Niemiec kiedyś solidnie budował”. Przykład piramid egipskich poucza, że nawet najbardziej solidne budowle pozbawione opieki niszczeją. Skąd Ukraińcy, Białorusini czy Litwini mogli to wiedzieć skoro życie, które do tej pory znali toczyło się wokół wielkiego pieca wymurowanego w centralnym miejscu głównej izby, w której wszyscy razem spali, jedli, w której chowano zwierzęta. Kiedy jedna chatka się zawaliła wybudowano inną. Nikt nie przejmował się naprawami. Azjaci Nie znali pojęcia domów wielopokoleniowych.
Przy takim podejściu trudno się dziwić, że piękna architektura ceglana ziem zachodnich ulegała powolnej degradacji. Monumentalne stodoły będące kiedyś ozdobą folwarków skapitulowały przed bezczynnością swoich nowych właścicieli – przedstawicieli kultury Azjatów.