Znany partacz budowlany – pan Sławek – zaproponował Inwestorowi nowoczesną obróbkę okna łazienki. W związku z tym, że jest to stary budynek z cegły pan Sławek słusznie poradził, że nie ma sensu obklejanie całego domu styropianem. „Jeżeli tylko w łazience ma być ciepło, to trzeba tylko ocieplić dobrze okno. Przez okno ucieka najwięcej ciepła. Szybki są cienkie i wie pan, ciepło ucieka. Ścian nie trzeba ocieplać, są grube z cegły. Po co wydawać pieniądze na styropian, lepiej zapłacić dobremu fachowcowi” – poradził partacz Sławuś naiwnemu Inwestorowi. Na pytanie Inwestora o to, jak będzie wyglądało ocieplone okno na tle bryły budynku samozwańczy kierownik budowy odpowiedział tylko „Niech się pan nie martwi, będzie pan zadowolony” i wziął się do roboty. W ruch poszła wiertarka, poziomica, szlifierka i mieszadło. Montaż listwy startowej zajął partaczowi Sławkowi pięć minut. Zadowolony z siebie przykładał co chwilę poziomicę sprawdzić czy listwa trzyma poziom. Trzymała! A jak!
Mijały godziny i dni. Za każdym razem kiedy Inwestor pojawiał się w pobliżu nasz partacz budowlany chwytał za poziomicę by sprawdzić poziomy. Wszystko po to, by stworzyć złudne wrażenie fachowości i profesjonalizmu gdyż w rzeczywistości pan Sławek robił kolejną fuchę, po której nie będzie odbierał telefonu od rozżalonego i rozczarowanego Inwestora. Tak stało się tym razem. Partacz nie zdążył nałożyć kleju. Pewnego dnia po prostu nie pojawił się w pracy. Wiedział, że kiedy położy tynk na tym „babolu” budowlanym to nawet jemu samemu będzie wstyd (mimo, że kategoria wstydu jest obca każdemu partaczowi budowlanemu).