(zdjęcie pochodzi ze strony: http://zielonagora-nowasol.regionalna.pl/ps-45904-lola-w-domu-wojt/)
Święty Franciszek w trakcie jednej ze swoich podróży do Greccio miał otrzymać w darze żywego króliczka – zwierzę ofiarowano mu rzecz jasna w celach konsumpcyjnych. Franciszek znany ze swej wielkiej miłości do Stworzenia Bożego nie zgrilował futrzaka ale puścił go wolno. Bydle, miast uciec gdzie pieprz rośnie, zaczęło łasić się do świętego i pchać się na święte kolana. Franciszek pogłaskał małą bestię za uszami, pogładził po futerku i jeśli wierzyć legendzie: wymierzył króliczkowi lekkiego klapsa pouczając by odszedł do lasu i żeby nigdy nie dał się więcej złapać.
Dokładnie 790 lat po śmierci Biedaczyny z Asyżu wójt Gminy Otyń Pani Barbara Wróblewska postanowiła pójść w ślady świętego. Skrót „św.” przed nazwiskiem nobilituje w pewnych kręgach i trudno się oprzeć pokusie. Chociaż do uznania świętości potrzebne są trzy cuda – o które bez ingerencji sił pozaziemskich trudno – wójtowej Basi to nie zniechęciło. Dnia ósmego kwietnia 2016 r. kiedy na ulicy Zielonogórskiej pojawiła się zabłąkana psinka – suczka, mieszaniec kundla z innym kundlem – wójtówna Barbara natychmiast postanowiła zadziałać. Błyskawicznie pojmała zwierzę, zakuła w kolczatkę i zaciągnęła do domu. Przestraszona psinka nie uciekła i poddała się bez walki – mamy cud pierwszy.
Cud drugi dokonał się kilka dni później. Z tej okazji Pani Wójt Barbara Wróblewska przywdziała swój najładniejszy kostiumik. Kieckę przed kolana, seksi czułenka na wysokim obcasie wypastowane na glanc wszystko w oczekiwaniu na drugi cud. Minęła godzina, jedna, druga i trzecia. Aż wreszcie zjawił się ON – reporter Gazety Regionalnej – który strzela ładną pozowaną fotkę psince i wójtowej. Psinka swoimi wielkimi ciekawskimi psimi oczami wpatruje się w obiektyw aparatu a wójtowa Basia dla potrzeb dramaturgii kadru wpatruje się w psinkę czule głaszcząc ją po karku. Święty Franciszek z Asyżu gdyby żył nie potrafiłby zapewne wyrazić większej miłości do zwierząt. Pojawia się w gazetce notatka ze wspomnianym zdjęciem oraz informacja o tym, że nie kto inny ale właśnie ona, wspaniała, pracowita, wszystkowiedząca, gasząca ognie i przepychająca zatkane kominy Superwójtowa Barbara Wróblewska „Nie przestraszyła się i zabrała go [pieska – M.T.] do domu”.
W tym momencie powinna pojawić się osoba ubrana na biało, która oznajmia tryumfalnie: Plaudite, cives! Acta est fabula!
Jednak nie będzie dobrego zakończenia tej historii – cud trzeci się nie dokonał. Tuż po tym, jak reporter Gazety Regionalnej wyjechał – dania 12. kwietnia czyli dokładnie 4 dni po cudownym przygarnięciu psinki – Wójt Gminy Otyń Barbara Wróblewska przekazał smycz pracownikowi i poleciła odwieźć suczkę do schroniska w Kiełczu.
96 godzin – tyle trwała miłość Wójt Barbary Wróblewskiej do przygarniętej z ulicy zabłąkanej suczki, której dała na imię Lola. 5.760 długich minut reżyserowanej dla potrzeb mediów i portali społecznościowych miłości doświadczyła Lola w domu Pani Wójt. To wystarczająco dużo, by się przywiązać i zacząć tęsknić za znajomym głosem i zapachem. 345.600 sekund tyle trwała lekcja Pani Wójt Barbary Wróblewskiej na temat miłości do zwierząt i tyle też jej podróż ku świętości.