Nikt nie wyobraża sobie życia bez smartfona oraz Internetu. Często jest tak, że wirtualny świat oglądany przez małe okienko wyświetlacza w telefonie wydaje się być bardziej rzeczywisty niż to, co się dzieje dookoła. Chociaż z tej perspektywy także kategorię „dookoła” należałoby zredefiniować. Bo czy „dookoła”, to tysiąc followersów na Insta? A może „dookoła”, to setki osób dodanych do znajomych na Fejsie? Czym dzisiaj jest okolica? Gdzie zaczyna i gdzie kończy nasze dookoła?
Powrót do tamtego świata, w którym okolicą był trzepak, ulica, podwórko; do rzeczywistości, w której prawdziwy przyjaciel, serdeczna przyjaciółka i kilku najbliższych kumpli zastępowało setki followersów i tysiące fejsbukowych znajomych – dzisiaj wydaje się być utopią. Ale czy zastanawiałeś się, co się stanie, kiedy dziecku zabierzesz na chwilę smartfona? Co się wydarzy po wyłączeniu wi-fi?
Pani Nina zabiera dzieci na budowę. W starym domu jest tyle do zrobienia. Pani Nina i jej rodzina jeszcze nie wiedzą, ale w starych domach remonty trwają w nieskończoność. W starych murach, na starych poddaszach, w stuletnich piwnicach i wiekowych ogrodach zawsze jest coś do zrobienia. Dzieci mają frajdę. Mieszają tynki gliniane i tynkują ściany. Dotykają żab. Oglądają pszczoły i podglądają zajęcze mioty w wysokich trawach. A później idą do kaflarni, malować kafle, które samodzielnie przyozdobili suchymi trawami oraz liśćmi. Odbite w glinie struktury będą unikalnym decorem każdej ściany.
To nie jest tak, że w życiu należy wybrać między romantycznym, wykluczonym cyfrowo odludziem a zatłoczonym open space na piętrze korporacyjnego wieżowca. Tu chodzi o równowagę, o balans między skrajnościami. Bo jak nauczał Stagiryta – należy żyć pośrodku (cokolwiek to znaczy).