Kupiłeś cegły, przygotowałeś zaprawę i zaczynasz murowanie. Wszystko idzie zgodnie z planem i nawet żona jest dumna z tego, że tak ci ładnie wychodzi ten murek, który budujesz w ogródku. Chwali cię a ciebie rozpiera duma, bo robisz to przecież pierwszy raz w życiu. Myślisz sobie „Takie to proste, dlaczego nie zostałem budowlańcem, bym dzisiaj zarabiał kokosy i nie musiałbym marnować najlepszych lat życia zamknięty w jakimś openspace w szklanym wieżowcu”.
Po całym dniu pracy jesteś zmęczony. Fizycznie wyczerpany. Murowanie cegieł, to nie klepanie kodu programu i wgapianie się w ekran monitora. Cegły są ciężkie ale najwięcej waży zaprawa do murowania, którą nosiłeś w wiaderkach. Nie mogłeś się nadziwić, że 20L wiadro z zaprawą może być aż tyle ważyć. Bolą cię ręce, plecy i pośladki. Mimo to jesteś zadowolony, bo to dziwnie przyjemny rodzaj bólu. Przenosi cię on do dalekich wspomnień z dzieciństwa, kiedy rodzice zabierali cię do dziadków mieszkających na małej wsi pod miastem. Przypominasz sobie jak schylony zbierałeś kartofle na wykopkach. Na drugi dzień tak samo bolały plecy i pośladki od schylania się. Teraz, po całym dniu murowania, padasz z sił. Zasypiasz z wtuloną w twoje ramie kobietą, która jest z ciebie dumna.
Nazajutrz jak zwykle. Kawa i śniadanie. Ten poranek nie różniłby się od poprzedniego, gdyby nie zbolałe dłonie. Nigdy nie czułeś takiego zdrętwienia stawów. Palce masz spuchnięte od pracy. Dziwisz się, że próbujesz zacisnąć dłoń w pięść ale nienaturalnie spuchnięte palce uniemożliwiają szczelne ściśnięcie dłoni. Rozmasowujesz kolejno palce, w tym czasie umysł płata ci figla. Przenosi cię do odległego dzieciństwa. Znowu jesteś z rodzicami na wsi u dziadków. Są żniwa. Obserwujesz jak dziadek z tatą naprawiają pas transmisyjny snopowiązałki. Słyszysz jak dziadek mówi do taty, żeby ten osadził aluminiowy nit w otworze listewki. Dziadek miał cały czas spuchnięte dłonie i grube palce dawno straciły sprawność i precyzję.
Ubierasz ubrudzonego poprzedniego dnia t-shirt. Nie ma sensu brudzić nowego. Zaprawy się nie spierze. Pogoda jest ładna. Nie jest tak gorąco jak wczoraj a po południu zapowiadają deszcz. Masz zamiar dzisiaj uporać się z tym małym murkiem w ogrodzie. Za dwa dni kończy się urlop i wrócisz do wklepywania kolejnych linijek kodu. Wszystko przygotowałeś. Przyniosłeś cegły, wymieszałeś zaprawę. Odkrywasz folię, którą przykryłeś murek. I tu zgroza. Na ładnie wymurowanych cegłach widzisz jakieś białe ślady. Dotykasz, próbujesz zetrzeć. Wygląda to na jakiś proszek, który nie daje się łatwo usunąć. Jesteś załamany. Przecież tak się starałeś. Tyle wcześniej czytałeś w internecie o murowaniu. Oglądałeś filmiki, googlowałeś strony z poradami, szukałeś najbardziej polecanych cegieł i zaprawa murarskich. Ba! Nawet kielnie do nakładania zaprawy zamówiłeś najdroższą na portalu aukcyjnym. Zrobiłeś wszystko jak trzeba a tu nagle takie coś!”Skąd te białe wykwity?”
Wykwity na cegle po wymurowaniu mają głównie jedno źródło – zaprawa. Zwykle w naszym regionie cegły produkowane są z czystych glin. Nie zawierają w sobie żadnych chemicznych dodatków czy soli. Zaprawy murarskie, w szczególności gotowe mieszanki zawierają różne chemiczne domieszki, które transportowane przez wodę zarobową przedostają się na lico cegły i po wyschnięciu pozostają na jej powierzchni w postaci białych plam -tzw. wykwitów. Jeżeli takie coś pojawi się na twoim murze lub elewacji nie panikuj. Poczekaj aż „zakwitną” wszystkie wykwity a następnie kup czyścik do cegieł i za pomocą szczotki nylonowej i szmatki zmyj biały nalot. Wykwit na elewacjach oraz wolno stojących murach jest zjawiskiem jednorazowym. łatwo sobie z nim poradzisz. Jeżeli główny bohater naszej historyjki dał radę, ty także dasz.
Jest też inny sposób, by uniknąć pojawiania się wykwitów. Zamiast gotowych mieszanek murarskich do murowania użyj czystej zaprawy wapiennej, bez żadnych innych dodatków, w szczególności bez dodatku cementu.