Fragment ściany zewnętrznej zrujnowanej stodoły z 1912 r., zbudowanej w systemie ryglowym z belek sosnowych. Jako wypełnienia ścian użyto surowej gliny wymieszanej ze słomą. W takim stanie – bez remontu, z przeciekającym dachem stodoło przetrwała ponad sto lat. Teraz zostanie rozebrana a materiał z rozbiórki zostanie wykorzystany przez nas w renowacji i odbudowie innych zabytków architektury.
Zdjęcie tej ruiny powinno dać do myślenia wszystkim sceptykom, którzy dali wiarę opowieściom specjalistów od marketingu wielkich koncernów produkujących chemię budowlaną, o tym, że ściany trzeba impregnować, hydrofobować itp. itd. W tym przypadku mamy do czynienia z niezabezpieczoną, niczym nie osłoniętą ścianą szczytową zbudowaną z niezaimpregnowanych belek oraz surowej (czyli bardzo wrażliwej na bezpośrednie działanie wody) gliny. I o dziwo, stodoła przetrwała sto lat, nie rozpadła się po pierwszej zimie. Dlatego jeżeli podczas wizyty w składzie budowlanym sprzedawca będzie namawiał was na zakup drogich impregnatów i straszył poważnymi skutkami braku impregnacji pokażcie mu zdjęcie i zapytajcie: jak to możliwe, że belki i surowa, niewypalona glina przetrwały sto lat stojąc pod przysłowiową „chmurką” bez żadnego zabezpieczenia?